Plenerowa Droga Krzyżowa
Ostatniego dnia marca - na tydzień przed Wielkim Piątkiem - parafianie z Hażlacha uczestniczyli w nabożeństwie Drogi Krzyżowej w terenie.
Poniżej tekst rozważań do osobistej medytacji.
WSTĘP
- Przyjacielu, po coś przyszedł? – zapytał Chrystus Judasza. Tamten nie odpowiedział, bo nie musiał nic mówić. Przyszedł tylko po to, żeby poprzez umówiony znak wskazać Jezusa tym, którzy mieli Go aresztować w Ogrójcu.
- Przyjacielu, po coś przyszedł? - pyta Cię Chrystus na początku tej drogi, ale ty nie milcz. Odpowiedz.
Może jesteś tu z ciekawości, żeby się przejść, żeby sprawdzić, czy pokonasz wyznaczony dystans, a może po to, żeby zaznaczyć swoją obecność.
Jeśli tak – cel zostanie osiągnięty.
Ale czy jedynie o to chodzi?
Panie Jezu, którego droga krzyżowa zaczęła się od samotności, od świadomości tego, co się stanie i od strachu wywołującego krwawy pot - a także od nieświadomości i obojętności uczniów, którzy zasnęli w Ogrójcu – pomóż mi zrozumieć, po co powinienem tu być.
Powiedz mi, żebym zabrał ze sobą i mój strach, i obojętność - i poszedł Twoim śladem. Sam na sam. Tylko Ty i ja - i krzyż.
STACJA I PAN JEZUS NA ŚMIERĆ SKAZANY
Spójrz w niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić - tak powiedział Bóg do Abrahama składając obietnicę, która się spełniła.
Człowiek, spojrzawszy w górę, nie policzy gwiazd, przytłoczony ogromem dzieła Stwórcy, ale jednocześnie uważa, że może Boga skazać na śmierć.
Chętnie osądzamy. Niszczymy autorytety, oskarżamy krzycząc nagłówkami w mediach tłustym drukiem na pierwszej stronie, a kiedy się okaże, że bezpodstawnie - odwołujemy oskarżenia wstydliwie i jak najmniejszą czcionką na stronie ostatniej. Cieszymy się, że ktoś w telewizji, w internetowym komentarzu zmiażdżył słowem tych, których już z góry osądziliśmy jako grzesznych, śmiesznych, złych, głupich i pożałowania godnych.
Czy Chrystus musiał tak stać upokorzony, zbity i skazany? On, który z mocą przemawiał, uciszył burzę, wskrzeszał i uzdrawiał, mógł teraz jednym słowem, jednym gestem zmiażdżyć tych, którym się wydawało, że są od Niego mądrzejsi i silniejsi, ale tego nie zrobił.
Panie, naucz mnie pokory, żebym spojrzawszy w niebo, rozumiał, że nie policzę gwiazd i żebym osąd nad innymi zostawił Tobie. A słysząc medialny szum i oskarżenia wartości dla mnie świętych – Tobie ufał. Bo Ty – upokorzony, zbity i skazany - zwyciężyłeś.
STACJA II PAN JEZUS BIERZE KRZYŻ NA SWOJE RAMIONA
Chrystus wziął na ramiona krzyż. Tymczasem nowoczesne społeczeństwo domaga się zdjęcia krzyży ze ścian szkół i instytucji, i z szyi stewardessy. Krzyże w nowoczesnym świecie przeszkadzają, krzyże są nie na miejscu, krzyże są passé. Artyści chcą w imię wolności sztuki posługiwać się krzyżem w dowolny sposób, żeby szokować, żeby profanować, żeby wzmocnić siłę wyrazu.
Panie, naucz mnie zrozumieć właściwy sens i misterium krzyża. Nie pozwól mi przyłożyć ręki do inicjatywy domagającej się jego zasłonięcia, zdjęcia i zrzucenia ze ściany. Spraw, żebym dobrowolnie nie wchodził w krąg cywilizacji śmierci, która w imię poprawności politycznej udaje, że Boga nie ma i żebym pamiętał Twoje słowa: kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i ja...
STACJA III PAN JEZUS PO RAZ PIERWSZY UPADA
Chrystus upadł.
Wiemy, dlaczego upadł. Nikt nie wytrzymałby ponadludzkiego zmęczenia, aresztowania i całonocnego czekania na proces, wielogodzinnego przesłuchiwania i biczowania. A inny ból? Ból osamotnienia?
Była noc, kiedy z mieczami, włóczniami i kijami przyszli do Ogrodu Oliwnego. Judasz ustalił z Wysoką Radą, że, kiedy przyjdzie pora, da znak. Kiedy więc przywitał się z Nim pocałunkiem pokoju, wszyscy, łącznie z Chrystusem, wiedzieli, co to oznacza. To był umówiony znak zdrady.
Piotr zdradzić nie zamierzał, nawet zapewniał, że pójdzie z Nim wszędzie - do więzienia i na śmierć. Wtedy jednak, kiedy Go osądzali, zapytany, czy zna skazańca, zapewnił, że nie ma z Nim nic wspólnego. I wówczas Pan odwrócił się i spojrzał na Piotra. Spojrzał w samą porę, żeby zrozumiał, że może jeszcze się uratować, a pianie koguta nie oznacza jego upadku. I Piotr zapłakał, bo wiedział, że nie może się już teraz wytłumaczyć, bo oto zaczęła się egzekucja.
Panie Jezu, kiedy nas zdradzą, naucz wybaczyć. A kiedy my, którym zaufałeś, zdradzimy: dla własnej przyjemności, dla awansu, albo nie wiadomo dlaczego, spójrz na nas i niech zapieje kogut na znak, że stało się coś złego, i że mamy jeszcze szansę wszystko naprawić.
STACJA IV PAN JEZUS SPOTYKA MATKĘ SWOJĄ
Matkę i dziecko łączy więź, której słowami nie da się opisać.
W ubiegłym wieku pewna zadbana i piękna hrabina zdała pytanie napotkanej wieśniaczce, zmęczonej i obarczonej gromadką dzieci - czy jest jej ciężko.
- Ciężko – odparła tamta – ale bez dzieci takie ręce puste…
Żadna matka nie ma pustych rąk. Niesie na rękach każde kolejne maleństwo, potem je za rękę prowadzi, ręką osłania, aż w końcu kreśli znak krzyża na czole i długo macha dłonią na pożegnanie, kiedy dorosłe opuszcza rodzinny dom.
I do końca życia poniesie wspomnienie bólu, bo przecież w bólu urodziła, ale i radości, która kazała o jego sile zapomnieć - i poniesie pamięć wszystkich niepokojów, nadziei i dumy. I nie powie – patrząc wstecz – żałuję, bo mogłam mieć wygodne i bezstresowe życie.
Tym matkom, które cierpią, którym łzy przesłaniają widok, daj, Panie siłę, ale i daj mądrość, pozwalającą powtórzyć: - Bez dzieci takie ręce puste…
STACJA V SZYMON Z CYRENY POMAGA DŹWIGAĆ KRZYŻ JEZUSOWI
Drogami, którymi teraz idziemy, chodziło przed nami wielu ludzi – przez lata, przez pokolenia. Zapamiętaliśmy ich imiona, albo też zatarł się po nich ślad, bo i tak bywa. Wielu z nas chciałoby się zapisać w pamięci innych, zaistnieć. Młodzi marzą o byciu „na topie”, o zdjęciu na okładce, o roli modelki, celebrytki, aktorki. Inni chcą zostać zauważeni jako ludzie bogaci, wpływowi, znani politycy, działacze i naukowcy.
Kim był Szymon z Cyreny? W oczach współczesnych – nikim. A jednak przeszedł do historii i jego imię zapamiętał świat. Przymuszony pomógł Temu, który powiedział – jeśli każą ci iść tysiąc kroków, idź dwa tysiące, jeśli uderzą w policzek, nadstaw drugi, jeśli chcą twoją szatę, oddaj i płaszcz.
Panie Jezu, pomóż znaleźć właściwy i najlepszy sposób, żeby ślad po nas pozostał. Niech zapamiętani zostaniemy jako ci, którzy w życiu dokonywali właściwych i dobrych wyborów, nawet jeśli nie zawsze wiemy, dlaczego ktoś zatrzymuje nas w drodze i zmusza, żebyśmy nieśli cudzy krzyż.
STACJA VI WERONIKA OCIERA TWARZ PANU JEZUSOWI
To nie był przyjemny widok. Już podczas przesłuchania nadgorliwy sługa, uderzył Więźnia w twarz, prawdopodobnie złamał nos, a ślady na Całunie Turyńskim wskazują, że słowo „spoliczkowanie” zapisane w Ewangelii, mogło oznaczać uderzenie kijem o średnicy około pięciu centymetrów. Potem korona cierniowa, opluwanie i bicie, upadki w drodze, których siły nie mógł zamortyzować, bo ręce miał przywiązane do poprzecznej belki krzyża. Twarz więc uderzała o kamienie, a Weronika tę twarz otarła.
Co uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, mnieście uczynili – powiedziałeś, więc spraw, żebym nie ominął, nie odwrócił się ze wstrętem, nie zostawił bez pomocy nikogo, kto się jej ode mnie ma prawo spodziewać w imię Twoje. Żebym się zawsze do Ciebie przyznał.
STACJA VII DRUGI UPADEK PANA JEZUSA
Miał iść, ale się przewrócił. Życzyliśmy mu zdrowia, ale choruje. Dziecko oczekiwane i kochane, które miało rodzinę uszczęśliwić, urodzi się z poważną wadą. Dorosły syn miał się zaopiekować rodzicami, ale się rozpił. Kogoś okradli, ktoś inny stracił wszystko, nie zdał egzaminu, stoczył się. Ktoś kogoś unieszczęśliwił, zabił, porzucił, ktoś zginął w wypadku…
Spodziewaliśmy się prostej drogi, a stała się kręta i wyboista. Mieliśmy prawo do szczęścia, a są niedogodności, nieszczęścia, tragedie i porażki.
Chryste, upadający pod ciężarem krzyża i podnoszący się, by iść dalej drogą kolejnych upadków i cierpienia, przypomnij nam trudne do pojęcia słowa Twoich błogosławieństw – szczęśliwi, którzy płaczą - oni będą pocieszeni.
STACJA VIII PAN JEZUS POCIESZA PŁACZĄCE NIEWIASTY
Był coraz bliżej miejsca, gdzie zaplanowano punkt kulminacyjny egzekucji.
I powiedział, żeby mimo to nie płakać nad nim. Trzeba płakać nad sobą i nad pokoleniami, które przyjdą, bo On, w przeciwieństwie do lamentujących kobiet, znał przyszłość.
I dlatego parę dni wcześniej sam zapłakał - nie nad sobą - nad miastem. Schodził wówczas zboczem Góry Oliwnej w stronę Jerozolimy, żeby usłyszeć, jak wołają: hosanna i nazywają Go królem. Dziś wołali – na krzyż z Nim, a na głowę dali koronę z ciernia. To tak bardzo bolało, ale i tak płakał nad nimi, nie nad sobą już wówczas, kiedy schodził zboczem do miasta. Wiedział, że przyjdzie na nich zagłada.
On zwycięży śmierć - a ich śmierć zaskoczy. On wytrwa do końca - oni końca się nie spodziewają.
Panie, pozwól mi w porę zapłakać nad sobą, żebym zdążył się uratować.
STACJA IX TRZECI UPADEK JEZUSA
Nie wszystkie upadki są gwałtowne i od razu widoczne. Czasem coś złego dokonuje się etapami i jest prawie niezauważalne. Tak właśnie, etapami i prawie niepostrzeżenie dokonywały się upadki cywilizacji i społeczeństw.
- To kiedyś było nie do pomyślenia, żeby kościoły pustoszały, żeby wiekowe świątynie burzono, albo zamieniano na biblioteki, urządzano w nich kawiarnie i dyskoteki.
- To było nie do pomyślenia, żeby aborcję i eutanazję nazywać prawem człowieka. Żeby rezygnować z przystrojenia na placach nowoczesnych miast choinki i ustawienie stajenki; żeby nie móc w publicznym miejscu powiesić krzyża. To było nie do pomyślenia, a dokonało się niepostrzeżenie, stawało się i trwa.
Przybity grzechami zlaicyzowanych i pseudo-nowoczesnych społeczeństw odcinających się od korzeni z których wyrosły, spójrz na nas, Miłosierny Panie. Niech w Twoich oczach zobaczymy prawdę, że Twój krzyż ma sens i niesie ocalenie, nawet jeśli jest głupstwem w oczach świata.
STACJA X PAN JEZUS Z SZAT OBNAŻONY
Ci, którzy chcieli Jezusa wyeliminować z życia społecznego, politycznego i religijnego, byli już bardzo blisko celu. Nauczyciel z Nazaretu obwoływany przez tłumy królem i prorokiem nie miał już teraz niczego, nawet ubrania. Zdarto je z niego. Jeśli trzeba zdjąć ubranie z kogoś, kto ma poranione ciało, stosuje się znieczulenie. Ale na Golgocie pluton egzekucyjny robił wszystko, żeby bolało. Żeby bardzo bolało.
- To wasza godzina i panowanie ciemności – powiedział Jezus w Ogrójcu, kiedy Jego męka się zaczynała.
Historia odnotowała i odnotowuje nadal godziny, dni i lata, które są panowaniem ciemności. Owocują strasznymi wydarzeniami. W taką godzinę bombardują miasta, ścinają głowy chrześcijanom, w taką godzinę zagazowywano więźniów, strzelano jeńcom w tył głowy, a wszystko zaczynało się od zwykłej ludzkiej pychy i od szatańskich podszeptów, które dzisiejszy świat lekceważy i nazywa średniowiecznymi zabobonami.
Panie, spraw, żebym nigdy nie miał udziału w bezowocnych czynach ciemności, żebym żył w świetle świadomy, że przed Tobą nic się nie ukryje, bo kiedy Twoje światło rozproszy ciemność, ukaże się cała niszcząca otchłań zła.
STACJA XI PAN JEZUS DO KRZYŻA PRZYBITY
- Zejdź z krzyża – szydzili – wiedząc, że to przecież niemożliwe. Będzie na nim już do śmierci unieruchomiony.
A tak niedawno mówił, że ma wielką moc. Niechże ją wreszcie zademonstruje. Najwyższy czas. Prorok mający taką siłę, nie powinien konać na krzyżu, w dodatku z napisem nad głową– Jezus Nazareński Król Żydowski.
Wybrano dla Niego egzekucję publiczną, okrutną i odstraszającą. Razem z Niewinnym dusili się na swoich krzyżach dwaj kryminaliści. Jeden z nich odczytał napis nad głową Jezusa jako oczywistą drwinę, więc drwił z innymi. Drugi - zrozumiał dosłownie i mówi się o nim: dobry łotr, którego w ostatniej chwili rozgrzeszył sam Chrystus.
Pozwól mi, Panie stanąć po właściwej stronie, odczytywać znaki, zrozumieć istotę dobra i zła, nawet jeśli wszyscy wokół mnie z dobra szydzą, a zło nazywają postawą nowoczesnego człowieka wolnego od religijnych ograniczeń.
STACJA XII PAN JEZUS UMIERA NA KRZYŻU
Miał jeszcze dość siły, żeby zawołać donośnym głosem i skonał. Ci którzy to widzieli, mogli pomyśleć, a nawet powiedzieć – to była straszna, beznadziejna śmierć. I nie mieli pojęcia, jak bardzo się mylili.
Bo jeśli człowiek dochodzi kresu, a bliscy zamiast o modlitwę, proszą o wysyłanie pozytywnej energii, a kiedy umrze, podczas obrzędów pogrzebowym słychać jedynie przemówienia, zamiast Salve Regina – koncert nad grobem, wówczas z dużo większym prawdopodobieństwem można powiedzieć – to była beznadziejna śmierć. Beznadziejna – bo za grobem jest pustka. Bez nadziei. Powie się jeszcze na koniec - ukochany zmarły będzie żył w naszej pamięci - i niczego więcej nie można obiecać. Bo według takiej filozofii skończy się nasza pamięć, i skończy się jego życie.
Chrystus umarł na krzyżu dając obietnicę życia sięgającego poza grób i ludzką pamięć. Pozwól mi, Panie naprawdę w to uwierzyć, żeby moja śmierć nie była beznadziejna.
STACJA XIII PAN JEZUS ZDJĘTY Z KRZYŻA I ZŁOŻONY W RAMIONA MATKI
Ciało umęczonego Syna w ramionach Matki – wobec takiej sceny pozostaje przede wszystkim milczenie i pytania bez odpowiedzi.
Czy skamieniała z bólu czytała jak w otwartej księdze przyglądając się głębokim ranom na głowie powstałym wówczas, kiedy koronowano Go cierniem? Czy przytuliła swoją twarz do Jego zniekształconej cierpieniem twarzy? Czy patrzyła na kolana zranione w czasie upadków, czy przyjrzała się śladom biczowania wyrywającego kawałki ciała; śladom po gwoździach na rękach i nogach; i ranie, z której wypłynęła krew i woda?
A może nie widziała niczego przez łzy? Nie wiemy.
Wiemy, że kiedyś powiedziała Aniołowi – tak – niech mi się stanie i potem usłyszała od Symeona złowrogą przepowiednię – Twoją duszę miecz przeniknie.
Przeniknął.
To samo – tak – powiedział Chrystus w Ogrójcu – Ojcze, nie moja wola, ale Twoja niech się stanie. I nastało panowanie ciemności.
Panie Jezu, wiem, że z Tobą ciemność nie będzie ciemna wokół mnie, a noc tak jak dzień zajaśnieje – dlatego chcę Ci teraz powtórzyć – niech się dzieje Twoja wola. Życie Ci powierzam, a Ty, jak Dobry Pasterz, bądź przy mnie także wtedy, kiedy idę ciemną doliną. Bądź ze mną. I zaprowadź mnie and wody, gdzie mogę odpocząć.
STACJA XIV PAN JEZUS DO GROBU ZŁOŻONY
Opisując pogrzeb Jezusa, Ewangelista o nim wspomina. Bogaty człowiek z Arymatei imieniem Józef zdobył się na odwagę i poszedł do Piłata poprosić o ciało Skazańca, żeby je pochować, żeby je uszanować i nie zostawić na krzyżu.
Józef był odważny także i dlatego, że wcześniej nie zgodził się z uchwałą Wysokiej Rady, do której należał. Nie znalazł bowiem w Proroku z Nazaretu żadnej winy i nie udawał, że myśli tak samo, jak inni.
Piłat też winy nie znalazł i nawet głośno o tym powiedział, ale był za słaby, żeby oprzeć się presji tłumu. Spróbował jeszcze podsunąć im Barabasza, ale ostatecznie to Jezusa zdał na ich wolę, czyli wydał na śmierć.
A ja? W zasadzie wyznaję wartości chrześcijańskie, ale oni tak głośno krzyczą w biurze, w mediach, podczas spotkań towarzyskich, że lepiej się nie wypowiadać.
Panie Jezu, pomóż mi zrozumieć, że Twoja Ewangelia jest dla odważnych.
ZAKOŃCZENIE
Drogi krzyżowe naszego życia się nie kończą. Za chwilę, za miesiąc, za dziesięć lat ktoś w pracy niesprawiedliwie nas osądzi, ktoś odczyta wyniki badań i wyda wyrok na nas lub na naszych bliskich, może złożą na nasze ręce ciało kogoś najdroższego na świecie i będzie się nam zdawało, że idziemy w ciemności i że nie ma nadziei.
Najważniejsze, że nawet wówczas nie będziemy beznadziejnie samotni. Razem z wezwaniem, żeby wziąć krzyż i iść za Nim, Chrystus dał nam nadzieję sięgającą poza śmierć – w zmartwychwstanie i poza ciemność – w światło.
Za Jego przyczyną rozdarła się zasłona przybytku, kruszyły skały, zmarwychwstawali umarli, płaczący byli pocieszeni. On powiedział – ziemia i niebo przeminą, ale moje słowa nie przeminą.
Żaden polityk, żaden strateg, żaden wynalazca, lekarz, terapeuta i żaden zwierzchnik sił zbrojnych ostatecznie nas nie uratuje. Tylko On miał prawo powiedzieć z mocą – Ufajcie, Jam zwyciężył świat.
Ufamy.
Autorka rozważań: Joanna Jurgała-Jureczka